wtorek, 10 marca 2015

Rozdział 4

-Najgorsze jest to że straciłam przyjaciół.... - siedzę właśnie z Harrym w Sturbucks'ie. Cały czas zastanawiam się jak to możliwe że zgodziłam się z nim tu przyjść.
- Masz mnie - uśmiechnął się słodko.
- To miłe, ale my w ogóle się nie znamy - zaśmiałam się i upiłam łyka mojej ukochanej latte.
- Właśnie się poznajemy - puścił mi oczko na co się zaśmiałam. Siedzieliśmy tak jeszcze przez jakieś 15 minut. Muszę przyznać że bardzo miło spędziłam czas z Harry'm, przez chwilę zapomniałam o Math'cie. Po powrocie do domu już nie płakałam. Mój żal i smutek zamienił się w złość. Nie rozumiem jak mogłam płakać przez takiego dupka jak Math.

**
Cały dzisiejszy dzień spędziłam na leżeniu przed telewizorem i oglądaniem jakiś durnych Brazylijskich seriali. Moi rodzice są w Waszyngtonie na jakiejś delegacji. Wracają dopiero w poniedziałek, przyzwyczaiłam się już do ich prawie codziennej nieobecności.
Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Math. Postanowiłam odebrać. Ciekawe co ma mi do powiedzenia...
- Jess? - zapytał, tak, jakby nie wierzył że odebrałam telefon.
- Taa, co chcesz? - zapytałam oschle.
- Przepraszam cie! Nie chciałem tego zrobić, wróć do mnie proszę!
- Nie rób z siebie idioty. Nie chciałeś tego zrobić? Ale to zrobiłeś! - krzyknęłam wściekła
- Błagam, wróć do mnie! - nie dawał za wygraną.
- Muszę kończyć pa - zaśmiałam się wrednie i rozłączyłam się.

**
Cały mój weekend wyglądał tak samo. Siedziałam znudzona przed telewizorem. Pisałam trochę z Harry'm i uczyłam się na sprawdzian z którego nie chciałam dostać kolejnej pały.
Dziś poniedziałek, nie wiem jak wytrzymam patrząc na moje "przyjaciółki" i byłego chłopaka. Dwie pierwsze lekcje ciągnęły się niemiłosiernie. Cały czas czułam na sobie wzrok całej klasy. Może dlatego że usiadłam w zupełnie innym miejscu niż zwykle? Zawsze siedziałam z Math'em i dziewczynami w samym centrum klasy. Teraz pod oknem, na samym końcu pomieszczenia. Matma i angielski - według mnie najgorsze przedmioty, już minęły. Teraz pora na lunch. Kolejna samotna godzina, tyle że na stołówce. Weszłam do ogromnego pomieszczenia z wieloma stolikami. Podeszłam do mini barku i kupiłam sałatkę owocową. Dopiero teraz przyjrzałam się stołówce. Zawsze siadałam ze znajomymi przy największym stoliku. Nie przeszkadzało nam że wszyscy się na nas gapili, lubiłam to. Moim starzy znajomi siedzieli tam gdzie zwykle, minęłam ich pewnym krokiem i usiadłam na końcu sali.
- Hej. Może zjesz ze mną i moimi znajomymi? - podniosłam głowę i zauważyłam uśmiechniętego od uch do ucha Harry'ego.
- To miłe, ale nie chce wam przeszkadzać - wymusiłam uśmiech.
- No chodź będzie miło! - zaśmiał się i pociągnął mnie do swojego stolika. - Jessica, oto Chris, Olivia i Scarlet - powiedział pokazując na trzy osoby przy stole.
- Cześć, miło was poznać - ponownie wymusiłam uśmiech.
- Ciebie również, jestem Chris - powiedział brunet z czekoladowymi oczami, całkiem przystojny, ale nie w moim typie...
- Ja jestem Olivia, mów mi Liv lub Oli - posłała mi uśmiech niska blondynka i ciemno niebieskimi oczami.
- Scarlet, dla przyjaciół Sky - posłała mi uśmiech szczupła brunetka, nie wiem czemu jej uśmiech nie był taki jak reszty, był wymuszony. W sumie nie dziwi mnie to, pewnie mnie kojarzy i wie z kim się przyjaźniłam i jaka byłam, ale chce to zmienić. Usiadłam pomiędzy Harry'm i Liv, nie mówiłam zbyt wiele, przysłuchiwałam się tylko rozmową znajomych Harry'ego.
- Co o tym sądzisz Jessica? - usłyszałam wesoły głos Liv.
- C-co? - jeśli mam być szczera to nie słuchałam dziewczyny, myślami byłam gdzieś indziej...
- Pytałam, czy chcesz iść ze mną i Sky na zakupy, chłopaki będą wtedy załatwiać jakieś swoje sprawy - zaśmiała się Oli, dziewczyna jest cały czas taka wesoła, ja bym tak nie umiała.
- Chętnie - posłałam jej miły uśmiech. Długo zastanawiałam się nad tym czy z nimi iść. Muszę w końcu coś robić i zapomnieć o starych znajomych. Liv i Sky wydają się bardzo fajne, bardzo chętnie spędzę z nimi wolny czas.
- Super! No to dzisiaj o 17.00 w galerii! - krzyknęła wesoła. Jest bardzo wesołą osobą. Zastanawia mnie tylko Sky wydaję się taka...hmm...inna, a może mam tylko jakieś zwidy.
Podczas tej rozmowy czułam na sobie wzrok Math'a i Alex, Hannah miała to chyba gdzieś...Nie wiem nie interesuje mnie to...

**
Skończyłam lekcje o 15.00. Weszłam do domu i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to mała karteczka na drzwiach od lodówki.

Jessico!
Niestety musieliśmy pilnie wyjechać. Bardzo nam przykro
że nie mogliśmy się spotkać. Niestety obowiązki wzywają.
W lodówce masz pyszny obiadek na kilka dni. Wrócimy za jakiś tydzień.
Całuski. Mama i tata. 

Treść tego "listu" wcale mnie nie zdziwiła, przyzwyczaiłam się już do tego. Odłożyłam kartkę na stół i spojrzałam co mama "ugotowała". Krewetki. Ach te ich ekskluzywne dania. Wyciągnęłam z zamrażarki pizze którą włożyłam do piekarnika. Po pięciu minutach była gotowa. Zjadłam dwa kawałki mojego ulubionego jedzenia i poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic i ubrać się w świeże CIUCHY. Spięłam włosy w wysokiego kucyka i odnowiłam makijaż. Po jakiś 10 minut znalazłam się w umówionym miejscu. Zobaczyłam Sky czekającą pod KFC. Miała na sobie czarną, skórzaną ramoneskę, biały t-shirt z logiem jakiegoś zespołu, jeansowe spodenki i kremowe converse. Nie wiedziałam że ma taki styl, w szkole wyglądała bardziej...spokojnie?
- Cześć - posłałam jej uśmiech który odwzajemniła. Tym razem wydawała się bardziej szczera.
- Hej, Liv nie przyszła z tobą ? - zdziwiła się.
- Nie, szłam sama - powiedziałam lekko zdziwiona. Nagle zauważyłyśmy biegnącą do nas Olivie. Ubrana była w lekką sukienkę w kwiaty, kremowy sweterek i miodowe czółenka na koturnie. Wyglądała przeuroczo.
- Strasznie przepraszam za spóźnienie, zagadałam się z Chrisem - zaśmiała się.
- Bylibyście cudowną parą - uśmiechnęła się Sky.
- Taak, ale dobrze wiesz że Chris jest gejem - zasmuciła się.
- Chris jest gejem ? - zdziwiłam się. To było szokujące.
- Niestety. Czemu tacy fajni chłopcy muszą być zajęci albo są gejami?! - wkurzyła się
- Harry jest wolny - uśmiechnęła się Sky. Przy rozmowie o chłopaku Scarlet robiła się bardziej wesoła.
- Sky, nie chce być nie miła, ale nie masz u niego zbytnio szans - powiedziała z żalem Liv.
- Przecież wiem - westchnęła brunetka.
- Ale....Jess ma - zakrztusiłam się kawą którą właśnie piłam.
- Co?! Nie! - zaśmiałam się.
- Przecież widać jak na ciebie patrzy - powiedziała Sky, zdziwiłam się na jej słowa...Ja i Harry? Nie. Nic już nie powiedziałam tylko śmiałam się ze słów dziewczyn. 

*****************************************************************
Oto czwarty rozdział ^^
Bardzo miło mi się go pisało. Jess ma nowych przyjaciół? Co o nich sądzicie?
Co myślicie o słowach Sky i Liv? Piszcie w komentarzach!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 3

HARRY'S POV
Ponownie wszedłem do ogromnego domu nijakiej Alex Evans. Tym razem bez zapłakanej Jess. Alex poprosiła nas tzn. mój zespół One Direction o zagranie na jej dzisiejszej imprezie.
- I jak poszło? - powiedział Louis. Czuć było od niego że wypił już parę piw.
- Sam nie wiem, nie chce jej oszukiwać. Skrzywdzę ją - podrapałem się nerwowo po głowie.
- Pamiętaj, robisz to dla zespołu! To dla nas ogromna szansa! Jej ojciec jest producentem muzycznym - już chyba po raz piąty uświadomił mnie Zayn. Chłopaki chcą żebym poderwał Jessice, tylko po to, żeby przedstawiła nas swojemu ojcu, który ma się nami zainteresować i zainwestować w naszą pierwszą płytę. Nie chcę tego robić, nie chce jej krzywdzić. Wiem że to nie w porządku.
- A nie możemy jej po prostu poprosić żeby załatwił nam jakąś wizytę u swojego starego? - przewróciłem oczami. Wkurzało mnie to że to właśnie ja muszę ją skrzywdzić. Moim zdaniem to wszystko jest bez sensu.
- To wredna suka. Nie zrobi tego bo jest złośliwa - powiedział Lou i skrzywił się na samą myśl o brunetce. Fakt w szkole była uważana za wredną, ale dzisiaj bardzo fajnie mi się z nią gadało. Mój przyjaciel jej nawet nie zna, nie powinien nazywać jej "wredną suką", nawet jeśli taka była.
- Nie mów tak na nią, nie znasz jej - stanąłem w jej obronie pomimo że wiedziałem jaka jest.
- Pff a ty znasz  - wyśmiał mnie.
- Nie chcę robić tego teraz, kiedy jest w takim złym stanie. Ma złamane serce
- Nie wiem o czym mówisz - powiedział zdziwiony Liam
- Przyłapała dzisiaj swojego chłopaka, Matha, czy jak mu tam, jak całował się z Britny. Wiecie to ta wysoka blondynka z 1e - współczułem jej, pomimo jaka jest.
- To idealny moment! Będziesz jej pocieszeniem! - Louis to mój najlepszy kumpel, ale czasem na serio mnie wkurwia. Szczególnie kiedy trochę wypije...
- Dobra, już dobra! Robię to tylko dla zespołu! - Nie mam innego wyjścia. Nie lubię być taki, a w szczególności dla dziewczyn, jednak dla zespołu zrobię wszystko.

JESSICA'S POV
*Następnego dnia*

Obudziłam się z całymi policzkami w tuszu do rzęs, który spłynął razem z moimi łzami. Dobrze że dziś jest sobota, nie muszę iść do miejsca tortur, zwanego szkołą. Leniwie usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki mojego białego iphone'a. 15 SMS'ów od Alex, 12 od Hannah'y, 9 od Math'a i 1 od nieznanego numeru. Większość wiadomości od moich przyjaciół jest z pytaniem "Co się ze mną dzieje". Nie odpisałam...Niech Math wszystko im opowie. Jednak ostatni SMS mnie zdziwił najbardziej. Harry. To on do mnie napisał. To bardzo miłe. W prawdzie moi znajomi też pisali, ale znając ich mają to w dupie, no cóż...Odpisałam na sms'a z lekkim uśmiechem na ustach i poszłam do kuchni. Usiadłam przy wyspie kuchennej i zjadłam moją ukochaną kanapkę z nutellą. Następnie poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w najluźniejsze CIUCHY jakie mam. Moje włosy nie były w dobrym stanie. Nie chciało mi się ich myć więc spięłam go w luźnego koka na czubku głowy. Odpuściłam sobie też makijaż. Nie mam zamiaru ruszać się z domu przez najbliższe kilka dni. Poza tym pewnie nie mam z kim, moje "przyjaciółki" są raczej po stronie Math'a. Czemu tak sądzę? "Powinnaś wybaczyć Math'owi, on nic nie zrobił! To tylko niewinny całus, przesadzasz!" - Tak brzmiał mój ostatni SMS od Hanny. Po przeczytaniu go odechciało mi się rozmawiać z kim kolwiek. One chyba naprawdę nie wiedzą jak to boli! Moje myśli przerwał dzwonek do drzwi. Ugh! Kogo tutaj niesie?! Leniwie wstałam z kanapy i poszłam otworzyć drzwi. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam chłopaka z gęstymi lokami i szmaragdowymi oczami.
- Harry? Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Chciałem sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku, czy nie zrobiłaś czegoś głupiego...no wiesz
- Spokojnie, wszystko okej. Cały czas nie rozumiem po co się tak o mnie martwisz...nawet się nie przyjaźnimy - stwierdziłam
- Nie lubię patrzeć jak się smucisz - spojrzał mi w oczy
- To było miłe - nie musiałam wymuszać uśmiechu, dziwne.
- To miało być miłe - zaśmiał się.
- Może wejdziesz? - zaproponowałam. Zapomniałam że stoję i rozmawiam z nim jakby nigdy nic w progu moich drzwi.
- Chętnie, ale chciałem cie gdzieś wyciągnąć, pogadać, no wiesz takie przyjacielskie spotkanie - zaproponował. Zdziwiłam się, nie myślałam że może zaproponować coś takiego.
- Nie...Zobacz jak ja wyglądam, poza tym nie mam ochoty.
- Moim zdaniem tak wyglądasz o wiele ładniej niż w pełnym makijażu i idealnie ułożonych włosach, no nie daj się długo namawiać - posłał mi łagodny uśmiech
- No dobra, ale poczekaj tu chwilę - powiedziałam i pobiegłam po schodach do swojego pokoju. Spryskałam włosy suchym szamponem po czy je rozczesałam, makijażu postanowiłam nie robić. Zabrałam pierwszą lepszą torebkę do której włożyłam portfel i mój telefon. Zbiegłam na dół i zobaczyłam Harryego siedzącego na kanapie.
- Wow! Szybka jesteś! - zaśmiał się. Wstał, zamknęłam dom i wyszliśmy do pobliskiej kawiarni.

**********************************
Ten rozdział kompletnie mi nie wyszedł! Długo nie było żadnego rozdziału a ja daje wam taki krótki i nudny ;-; Przepraszam, nie miałam weny :/
Za aktualizowałam bohaterów :) Już niedługo pojawią się w opowiadaniach. Macie LINK 
*Numer Harry'ego jest wymyślony, prawdopodobnie ten numer nie istnieje ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 2

Piątek. Dziś Alex organizuję imprezę. Już nie mogę się doczekać. Praktycznie cały dzisiejszy dzień przegadałam o tym z dziewczynami. Zupełnie zapomniałam o wczorajszych korepetycjach i...o nieziemskim głosie Harry'ego. Zastanawia mnie tylko co z muzyką na imprezie. Alex w ogóle o tym nie mówi. Pewnie jak zwykle muzyką zajmie się jej brat, Max. Jednak zawsze, przed każdą imprezą na której grał chłopak, Alex strasznie go chwaliła. Mówiła że jest "wspaniały i ma talent". Szczerze to nie wiem gdzie ukryte jest słowo "talent" w zwykłym puszczaniu piosenek. Rozumiem, jakby robił jakieś remixy czy coś w tym stylu ale on...on po prostu odtwarza znane piosenki. Gdzie tu talent? Nie mówię że mam coś do brat mojej przyjaciółki, bo tak nie jest, ale wkurzało mnie to ciągłe przechwalanie go za nic nie robienie.
Alex ma ogromny dom. Idealny na domówki. Zawsze siedzimy w salonie który jest połączony z kuchnią. Rodzice dziewczyny należą do bardzo zamożnych. Jej mama ma własną kancelarie prawniczą a tata pracuję w branży filmowej, nie wiem dokładnie co robi, ale wiem że dużo zarabia. Nie mówię że ja nie żyję w dostatku, ale jest spora różnica jeśli chodzi o mnie i Alex. Jestem już prawie gotowa, zrobiłam mocny makijaż, pokręciłam włosy na wyraziste loki i ubrałam ten ZESTAW. Bardzo lubię pokazywać nogi, są długie i szczupłe. Nie jestem jak inne nastolatki które tylko użalają się nad swoimi kompleksami, a nie dostrzegają swoich zalet. Ja skupiam się tylko na zaletach, wszystkie wady mam głęboko w dupie. Tak samo jest z oceną innych, dla mnie się nie liczy, ważne, żebym się sobie sama podobała, np. Rodzice mówią, że robię za mocny i nie stosowny do mojego wieku makijaż, nie przejmuję się tym gdyż mi się podoba. Czasem rzeczywiście, był za mocny, ale w ten sposób pokazuję siebie, albo zakładam maskę i jestem innym człowiekiem? Sama nie wiem.. Wiem tyle że lubię się w tym wydaniu i to chyba dobrze.

**
Przyszłam do Alex godzinę przed rozpoczęciem imprezy. Pomogłam przygotować przekąski itd. Moja przyjaciółka wyglądała jak zwykle ślicznie. Ma idealne wyczucie jeśli chodzi o modę. Mogłaby zostać projektantką mody. Ba! Ze swoją idealną figurą i niesamowitą urodą mogłaby być modelką! Na smukłej sylwetce dziewczyny leży obcisła czerwona sukienka ze złotymi dodatkami, sięga jej do połowy uda. Na stopach kremowe szpilki które optycznie wydłużają nogi. Makijaż bardzo podobny do mnie. Jeśli o to chodzi, mamy ten sam gust. Ciemna czerwona, prawie bordowa szminka i mocne kreski eyeliner'em. Lekko pofalowane włosy spięła w wysokiego kucyka na czubku głosy. Minęło już pół godziny odkąd jestem u Alexis. "Goście" zaczęli się już zbierać. Alex zaprosiła około dwudziestu osób, razem ze mną oczywiście. Wszyscy zaproszeniu już byli z wyjątkiem Math'a, jakoś mnie to nie dziwi. Zawsze się spóźniał, bo przecież "Pan idealny" musiał zrobić z siebie jeszcze bardziej "idealnego". To mój chłopak, ale jego zachowanie bardzo często mnie wkurza. Po jakiś 30 minutach zjawił się Math. Jak zwykle przywitała się ze mną buziakiem w policzek. Siedzieliśmy w kuchni i popijaliśmy drinki. Nagle ktoś zadzwonił dzwonkiem.
- Spodziewasz się kogoś jeszcze? - zwróciłam się do Alex. Która podniosła swoje cztery litery i poszła otworzyć drzwi.
- Może! - zaśmiała się i podeszła bliżej do drzwi. Otwarła je. Stało tam pięciu chłopaków, a w śród nich Harry?! Co on tu robi? Ach tak..zapomniałam, ma zespół i zapewne Alex zaprosiła ich żeby Hannah miała uciechę. Chłopcy poszli odłożyć swój sprzęt. Nie mogłam oderwać od nich wzroku, zawsze chciałam wystąpić przed chociażby taką publicznością, bardzo im zazdroszczę. Nagle na moich spojrzeniach przyłapał mnie oczywiście Harry. Ja to mam pecha! Uśmiechnął się do mnie a ja poczułam jak na policzkach pojawiają mi się rumieńce. Dlaczego?
- Co tak siedzisz? Idziemy tańczyć? - z tego transu wyrwał mnie głos mojego chłopaka. Posłałam mu sztuczny uśmiech, podałam rękę i poszliśmy tańczyć. Tańczyliśmy do piosenek One Direction oraz paru ich cover'ów.
-Idę do toalety, poczekaj tu na mnie - powiedziałam do Matha i udałam się na piętro do łazienki. Poprawiłam makijaż który lekko się zmył. Zawsze noszę przy sobie małą kosmetyczkę. Posmarowałam usta moją ulubioną szminką, spryskałam się perfumami od Chanel i powolnym krokiem wyszłam z łazienki. Z korytarza dochodziły mnie już dźwięki muzyki z salonu. Kiedy weszłam do pomieszczenia w którym trwała impreza coś a mianowicie ktoś przykuł moją uwagę. Math mój podkreślam MÓJ chłopak całował się z jakąś wysoką, opaloną blondynką w miniówie. Poczułam jak po policzkach spływają mi gorzkie łzy. W tym momencie nie miałam pojęcia co zrobić. Podejść tam i na niego nawrzeszczeć? Zerwać bez słowa? Ostatecznie uciekłam do łazienki. Nie chciałam by ktoś zauważył że płaczę. Wbiegłam do pomieszczenia i szybko zamknęłam drzwi na klucz. Płakałam. Ba! Ja ryczałam jak dziecko któremu odbierze się balonik. Bezsilnie zsunęłam się po ścianie i upadłam na ziemię. Tak, jak to w tych wszystkich amerykańskich serialach kiedy to chłopak zrywa z dziewczyną a ta jest smutna, tak, jak ja teraz.
Może to dziwne, ale Math był moim pierwszym chłopakiem. Miał dużo wada, ale pomimo tego kochałam go i chyba cały czas kocham... Po jakiś dwóch minutach płaczu i bicia się z myślami ktoś zapukał do drzwi łazienki.
- Zajęte! - krzyknęłam zdenerwowana. W tym domu są trzy łazienki a wszyscy chcę korzystać akurat z tej. Pff.
-Jessica otwórz, proszę - do moich uszu dobiegł męski głos, ale nie Math'a tak jak się spodziewałam. To był Harry? Po co ? Wstałam, otarłam łzy i otwarłam drzwi. Był zdziwiony. Pewnie nie wyglądam teraz zbyt dobrze.
- Co chcesz? - zapytałam z wyrzutem.
- Yyyy widziałem jak wybiegłaś i...y....chciałem zobaczyć co się stało. Coś się stało? - strasznie się jąkał. Nie jestem pewna czy on sam wie co mówi. Wyglądał tak, jakby się mną przejął, nie rozumiem tylko dlaczego, my nie jesteśmy przyjaciółmi, a nawet znajomymi. Fakt faktem widzimy się w szkole, ale praktycznie w ogóle z nim nie rozmawiam, no nie licząc tych korepetycji...
- Nic, wszystko w porządku - na moje nie szczęście w tym właśnie momencie się rozpłakałam. - Yyyy a ty nie musisz wracać do zespołu ? - powiedziałam przez łzy. Nie chce żeby tu stał, potrzebuję samotności, a może muszę się komuś wyżalić?
- Przecież widzę, z zespołem mamy przerwę. Chcesz się wyżalić? - zaproponował. Sama nie wiem co robić. Czuje że chcę mu powiedzieć żeby było mi lżej, ale boję się że on nie jest właściwą osobą. Chociaż być może lepiej wyżalić się Harry'emu niż Alex i Hannah, one miałyby to pewnie głęboko w dupie.
- Po co to robisz?
- Nie lubię patrzeć jak dziewczyna płacze - uśmiechnął się blado. Muzę przyznać że to całkiem słodkie że tak bardzo chce mi pomóc. Usiadłam ponownie na podłodze. Chłopak usiadł obok mnie. Bacznie mi się przyglądał. Opowiedziałam mu całe zdarzenie z najdrobniejszymi szczegółami. Słuchał mnie bardzo uważnie. - Jest dupkiem! Nienawidzę go! - rozpłakałam się. Harry nic nie powiedział, tylko przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Tego właśnie potrzebowałam. Płakałam Harry'emu w ramię.
- Przepraszam, pewnie cie to nie interesuje, idz do zespołu - zaczęłam się tłumaczyć.
- Gdyby mnie to nie interesowało, nie siedziałbym tu - uśmiechnął się pokazując dwa słodkie dołeczki w policzkach. Mówił - Pójdę tam, jeśli ty pójdziesz - wstał  i podał mi rękę. Również wstałam.
- Poczekaj, muszę się ogarnąć, nikt nie może widzieć mnie w takimi stanie - uśmiechnęłam się blado. Podeszłam do lustra i poprawiłam makijaż, a tak właściwie to zrobiłam go na nowo ponieważ spłynął po moich policzkach razem z łzami. Moje włosy również nie są już w dobrym stanie... Prawię proste i oklapnięte. Po pięciu minutach wyglądałam już mniej więcej jak człowiek. Pięć minut? To chyba nowy rekord. Powolnym krokiem zeszłam z Harry'm po schodach i poszliśmy do salonu. Rozejrzałam się i nigdzie nie widziałam Math'a. Nagle ktoś złapał mnie za przedramię od tyłu. To był ON.
- Jess gdzie byłaś? Szukałem cie - w tym momencie miałam ochotę przywalić mu w twarz! Właśnie widziałam jak mnie szukał. Zapewne ta solarą z którą się obściskiwał mu pomagała.
- Achh tak? Pewnie ona ci pomagała! - pokazałam na dziewczynę z którą całował się Math. Cały czas się do niego szczerzy i macha. Szczerze to nie wiem skąd ona się tu wzięła, nie znam jej.
- Kochanie, o co ci chodzi? - próbował objąć mnie w pasie, nie dałam mu się. Myśli że mnie nabierze, ale ja swoje widziałam. Nie dam mu się.
- Widziałam jak się z nią całowałeś! To koniec! - zostawiłam go samego na środku salonu. Widać było że był zaskoczony i dobrze. Skrzywdził mnie i to bardzo.
Znowu poczułam gromadzące się w moich oczach łzy. Postanowiłam wyjść na dwór. Zaraz za mną wyszedł Harry. Strasznie się mną przejmują. To dziwne, ale miłe. Staliśmy na tarasie w ciszy. Poczułam nagłą potrzebę zapalenia. Z mojej małej kopertówki wyciągnęłam paczkę moich ukochanych viceroy'ów. Włożyłam jednego peta do ust i podpaliłam. Od razu poczułam się lepiej.
- Nie truj się tym świństwem - tą chwilę spokoju przerwał głos Harry'ego. Zupełnie zapomniałam że stoi obok.
- Odpręża mnie to. Pomaga w takich momentach jak ten - powiedziałam to, co zawsze wmawiałam sobie kiedy paliłam. Dobrze wiedziałam że papierosy powodują wiele chorób i w najgorszych przypadkach śmierć..
- Tak, ale wątpię że pomogą ci kiedy będziesz chorować na raka - nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zaskoczył mnie tym. Nigdy nie myślałam nad tym w ten sposób. Nigdy też nie paliłam dla szpanu. Pamiętam kiedy pierwszy raz wzięłam papierosa do ust. Od tej pory zaczęłam palić częściej, potem codziennie, aż uzależniłam się do końca.
- Żyj chwilą. Nikt nie powiedział że zachoruję na raka - wydusiłam z siebie po chwili. To jedyne, co przychodziło mi na język. On miał rację, ale ja nie lubię przyznawać racji innym, nawet jeśli ją mieli. Zawsze walczyłam o swoje.
- Taaa - to jedyne co odpowiedział zielonooki. Kątem oka co chwile spoglądałam na niego. Nie wiele widziałam, było ciemno, w końcu było około 23.30. Harry stał opartu o mur domu Alex. Jego wzrok był skierowany przed siebie. W końcu przyłapał mnie na ciągłym spoglądaniu na jego osobę. Uśmiechnął się słodko, a ja poczułam jak pieką mnie policzki. Zarumieniłam się. Cholera! Dlaczego ja się zarumieniłam?! To tylko mój kolega, nawet nie, tylko znajomy. Przestałam myśleć już o Math'cie. To dupek i muszę o nim zapomnieć!
- Nie chcę być nie miły, ale... - usłyszałam głos Math'a. Spojrzałam na niego, uśmiech nie schodził mu z ust -  będziesz stać tu i palić cały wieczór?
- Tak właściwie to zaraz będę się zbierać, straciłam humor na imprezowanie - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Chcesz to cie odwiozę - zaproponował zadowolony z siebie chłopak. W jego oczach pojawiły się drobne iskierki. Przyznam że jego propozycja mnie zadziwiła. Nie wiedziałam nawet że ma prawo jazdę.
- Nie... Nie chcę robić wam problemu - odmówiłam. Chciałam pobyć chwilę sama. Muszę to wszystko przemyśleć.
- No dobra, ale podaj mi swój numer telefonu - na jego twarz wkradł się jeszcze większy uśmiech niż wcześniej. Na policzkach pojawiły się dwa słodkie dołeczki. Wyglądał jak dzieciak który prosi o lizaka.
- Niech ci będzie - zaśmiałam się i zapisałam w jego telefonie swój numer. Wymusiłam uśmiech i wyszłam z domu Alex, po czym po moich policzkach ponownie spłynęły łzy...

***********************************************************************
 Oto jest drugi rozdział :) Trochę się wydarzyło, w następnym rozdziale myślę że trochę was zadziwię, ale o tym przekonacie się za tydzień :) Dajcie znać jak wam się podoba!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

środa, 11 lutego 2015

Rozdział 1

To już dziś. Dzisiaj o 17.00 idę na korki do Laury. Nie chcę. Nie rozmawiałam z nią odkąd pamiętam. To trochę krępujące, ale nie mam wyboru. Jeśli następnego sprawdzianu nie napiszę minimum na tróje, nie zdam do następnej klasy. Za niecałą godzinę idę do Laury. Przebrałam się w świeże ciuchy, włosy zostawiłam w spokoju. Makijaż został taki, jaki był, czyli mocno podkreślone ciemnymi cieniami oczy i krwisto czerwone usta. Do domu mojej korepetytorki mam jakieś 30 minut pieszo. Boję się reakcji jej rodziny. Będą mnie wyzywać? Unikać mnie? A może będą mili jak Laura?

**
Stoję już przed posiadłością Styles'ów. Po chwili zebrałam w sobie odwagę i zadzwoniłam dzwonkiem. Otwarła mi o dziwo uśmiechnięta od ucha do ucha Laura.
- Cześć - powiedziałam oschle.
- Hej, wchodź.
Te całe korepetycje nie były takie złe. Laura była bardzo miła, jak zwykle. Powoli zaczynałam rozumieć te najgorsze tematy. Po 40 minutach "nauki" byłam już na maksa zmęczona. Zrobiłyśmy sobie chwilową przerwę. Wyszłam na taras żeby zapalić. Tak, palę już chyba od pół roku. To mnie odpręża. Uwielbiam zapach dymu tytoniowego. Na tarasie stał chłopak, grał na gitarze. Stał oparty o murek altany. To Harry. Rok starszy brat Laury. Mało kto wierzy że ta dwójka to rodzeństwo. Zupełnie dwa różne światy. Laura kujonka a Harry? Słyszałam że ma jakiś zespół. Nigdy się nimi nie interesowałam, ale Hannah jest ich ogromną fanką. Szczerze to dużo osób twierdzi że Laure podmienili w szpitalu, ponieważ jest zupełnym przeciwieństwem Harry'ego.
Chłopak chyba mnie nie zauważył. Gra dalej na gitarze. Nagle zaczął również śpiewać.

"Can we take the same road two days in the same clothes
And I know just what she’ll say if I can make all this pain go
Can we stop this for a minute?
You know, I can tell that your heart isn’t in it or with it

Tell me with your mind, body and spirit
I can make your tears fall down like the showers that are British
Whether we’re together or apart
We can both remove the masks and admit we regret it from the start"*

Wow! Wiedziałam że on umie śpiewać, ale nie wiedziałam że tak dobrze. Ma wyjątkowy głos. Jego delikatna chrypka przyprawia mnie o dreszcze. To dziwne! Z takim głosem nie dziwie się że jego zespół jest sławny. W prawdzie tylko w Nowym Jorku, ale zawsze coś. W porównaniu do mnie osiągnął bardzo dużo. Marze o karierze muzycznej. Mój tata jest szefem wytwórni muzycznej. Ja potrafię śpiewać. Nawet teraz mogłabym nagrać demo, ale mój tata nie pozwoli mi na to. Mówi że jeśli chcę powinnam sama do czegoś dojść. Poza tym mówi że mój głos jest przeciętny. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo boli usłyszenie takiego czegoś od własnego ojca. Moja mama zaś, chciałaby żebym została kardiologiem lub prawnikiem. Nie widzę się w takim zawodzie, na dodatek moje oceny nie pozwolą na to, żebym była kimś z tak wysokim wykształceniem. Od małego chciałam być piosenkarką. Szkoda tylko że rodzice mnie w tym nie wspierają...
-Wow! Masz talent! - zwróciłam się do chłopaka po skończeniu jego utworu. Chyba się wystraszył bo aż odskoczył, przez co jego bujne loki nie były już tak idealnie ułożone. - Przepraszam nie chciałam cie wystraszyć. - dodałam po chwili.
- Jak długo tu stałaś? - podniósł jedną brew do góry co wyglądało dosyć zabawnie. Dopiero teraz rzuciły mi się w oczy jego ogromne zielone tęczówki.
- Wystarczająco długo żeby usłyszeć jak śpiewasz - zaśmiałam się i zrobiłam to po co tu przyszłam. Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się jednym z moich ulubionych smaków. 
- Palisz ? - zapytał zdziwiony chłopak.
- Ołłł zapomniałabym. Chcesz? - ponownie wyciągnęłam paczkę z miętowymi viceroy'ami. 
- Nie, dzięki. Nie palę, a ty ? Po co to robisz? Dla szpanu? - czy on mnie właśnie wyśmiał?! A może tylko mi się wydaje i jestem przewrażliwiona? Nie... Dlatego właśnie mówią że jest zupełnym przeciwieństwem mojej byłej przyjaciółki. Ona jest milutka a on chamski. 
- Nie. Palę bo mnie to odpręża - wypuściłam dym nosem. 
- Tsaaaa - zaśmiał się i mruknął coś pod nosem. Muszę przyznać że ma słodki uśmiech i...Jessica stop! Masz chłopaka! 
**
Reszta korepetycji nie była taka zła. Nie licząc tego, że przez prawie cały czas nie umiałam się skupić. Dlaczego? Ciągle miałam w głowie wyjątkowy głos Harry'ego. Tą seksowną chrypkę. Pierwsze co zrobiłam po powrocie do domu to zaczęłam szukać zespołu Hazzy w internecie. Łatwo nie będzie, nie znam nawet jego nazwy. Napisałam SMS'a do Hannah. Powiedziała mi o nich znacznie więcej niż chciałam. Powiedziała mi co nieco o każdym z zespołu i o wszystkich innych duperelach które mnie nie interesowały, a pytałam tylko o nazwę. Znalazłam parę cover'ów One Direction na youtube'ie, ale nie umiałam znaleźć piosenki którą chłopak grał dzisiaj na tarasie. Nie wiem po co to robię. Nie wiem po co szukam jego piosenki. Przecież ten tekst nie był aż tak dobry, przynajmniej słyszałam lepsze. Jednak nie wiem czemu, wydawał mi się bardzo głęboki i romantyczny. Muszę przestać o nim myśleć bo to staję się chore. Mam chłopaka, a zachwycam się innym. Tak nie może być! 
**
- Jak było? Pewnie nudnie jak cholera! - próbowałam skupić się na lekcji żeby nie oblać kolejnych egzaminów, ale co chwila rozpraszał mnie głos Alex i Hannah. Jedynie Math zrozumiał że nie chcę oblać kolejnego egzaminu i siedział cicho. To właśnie za to go uwielbiam, potrafi mnie zrozumieć. Jednak czasem mnie nieźle wkurza. Jest strasznie..jakby to powiedzieć..Hmmm można uznać że jego zachowanie jest "gejowate" ? Chyba mogę je tak nazwać. Przed lustrem spędza więcej czasu niż ja! Zdarzały się takie momenty że chciałam z nim zerwać. Czasem wydaję mi się, że jesteśmy ze sobą tylko ze względu na to, że jesteśmy do siebie przyzwyczajenie i należymy do tej samej paczki, ale może to tylko złudzenie ? 

****************************************************************
Oto pierwszy rozdział :) Wiem że krótki, ale chciałam go dodać dzisiaj. Rozdziały będą pojawiać się najprawdopodobniej raz w tygodniu :D
*One Direction-Over Again (zwrotki Harry'ego i Lou)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

niedziela, 8 lutego 2015

Pralog

Nowy Jork. Tu się wychowałam. Mieszkam tu od...zawsze. Urodziłam się tu, chodziłam do przedszkola, podstawówki, gimnazjum a teraz, jestem w drugiej klasie liceum. Już za rok matura. Jak tylko o niej pomyśle to chce mi się rzygać. A właśnie! Zapomniałabym..Jestem Jessica, Jessica Smith. Normalnie wszyscy mówią o sobie "przeciętna, szara dziewczyna" ale nie ja! W szkole do której chodzę jestem uznawana ze twardą laskę, mówią też że jestem wredna...Być może to prawda. Należę do pewniej..hmm..jakby to nazwać.."paczki" popularnych osób. Chodzi tu o to że moja klasa dzieli się na trzy grupy... Popularni, czyli ja, Alex, Hannah i mój chłopak, Math. Ci przeciętni...i najgorsza grupa która nosi nazwę "Laura i spółka" czyli nielubiane kujony. Nie mam nic do osób które dobrze się uczą, ale oni to przesada, spędzają cały wolny czas przy książkach! Laura Styles, ona jest najgorsza, pupilek nauczycieli. Kiedyś też taka byłam... Przyjaźniłam się z Laurą w podstawówce i gimnazjum. Dopiero kiedy poszłyśmy do liceum przejrzałam na oczy. Zmieniłam styl na bardziej...wyzywający? Zaprzyjaźniłam się z Alex i Hannah, a z Laurą? Nie powiem że straciłam kontakt bo codziennie widuję ją w szkole, ale może...przestałam się zadawać? Tak, to dobre określenie. Pewnie teraz sobie myślisz że to naprawdę wredne i że jestem żmijowatą suką. Nie, po prostu miałam dość tego ciągłego wyśmiewania się ze mnie. Próbowałam namówić Laure na tą zmianę, ona jednak wolała zostać tą szarą myszką. W związku ze zmianą mojego wyglądu pogorszyły się też oceny. Zawsze byłam piątkową uczennicą, na początku oceny spadły do czwórek i trójek, potem leciałam na dwójach a teraz...kilka zagrożeń na półrocze, jest ze mną kiepsko.

**
-Smith! Kolejna jedynka! - Gadałam sobie z Alex o piątkowej impresie którą Alex organizuje podczas nieobecności rodziców, kiedy nauczycielka matematyki położyła mi sprawdzian na ławkę. Jedynka. Nic nowego. Nie cierpię matmy! To już kolejna jedynka..nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam na jakiejś pracy z matematyki inną ocenę niż pała... - Dziewczyno musisz wziąć się w garść! Jeśli tak dalej pójdzie nie zdasz do następnej klasy! - spojrzałam na nauczycielkę z wyrzutem, tak, jakby to była jej wina. Nigdy nie lubiłam tej babki, zawsze chodzi spięta i nie umie cieszyć się z życia. 
- Tak, wiem - przewróciłam oczami oddając sprawdzian nauczycielce. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek, mów wybawca. Wszyscy zaczęli się pakować, łączne ze mną. Już chciałam wychodzić kiedy Smoczyca, bo tak nazywaliśmy nauczycielkę, zawołała mnie do siebie.
- Jessica, wiem że matematyka jest trudnym przedmiotem. - pfff szybko się spostrzegła - Ale postanowiłam ci pomóc. Znalazłam ci korepetytorkę. - o nie! Nie chce!
- Kogo ? - zapytałam od niechcenia. Nie wyobrażam sobie żeby ktoś miał mnie uczyć po lekcjach.
- Laurę Styles. - zamarłam.

****************************************************
Ta da :3 Oto pralog :3 Mam nadzieje że się podoba, dajcie znać w komentarzach.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

sobota, 7 lutego 2015

Bohaterowie

Jessica "Jess, Jessi"Smith (18l.)
@Jessica_TruePL


Harry "Hazz" Styles (19l.)


Olivia "Oli, Liv"  Parks (19l)

Scarlet "Scy" Shirley (19l.)

Christian "Chris" Martens (19l.)

Pozostali członkowie One Direction:
Niall Horan (20l.) Zayn Malik (20l.) Liam Payne (20l.) Louis Tomlinson (20l.) 

Laura Styles (18l.)

Alexis "Alex" Evans (18l.)

Hannah Osment (18l.)

Math Brown (18l.)

********************************************************************
*Bohaterzy nie są prawdziwi (nie licząc 1D)
*Wiek bohaterów został zmieniony, na potrzeby opowiadania.
* One Direction są tutaj sławni tylko w Nowym Jorku
* Jessica śpiewa głosem Seleny Gomez.